poniedziałek, 28 marca 2016

1 ROZDZIAŁ

Muzyka w tle.

        6:30. Usłyszałam budzik. Chyba czas otworzyć oczy. Chyba czas się podnieść. Chyba czas zakończyć świat snów i wrócić do rzeczywistości... Tak bardzo tego nie chciałam, a niestety musiałam to zrobić, więc kiedy tylko wyłączyłam denerwujący dźwięk oznaczający pobudkę i przebudziłam się dostatecznie, zrobiłam naburmuszoną minę, okazującą niezadowolenie. Rozejrzałam się po moim małym, skromnym pokoju, utrzymanym w kolorach bieli i delikatnego różu, przeczesałam ręką swoje nieokrzesane włosy, po czym odrzuciłam kołdrę i jakoś podniosłam się z łóżka. Powoli podeszłam do szafy, aby wybrać odpowiedni strój do szkoły. Kiedy w końcu mi się to udało, wzięłam te rzeczy ze sobą i poszłam do łazienki. Poranna toaleta przebiegła dosyć szybko. Właściwie byłam zmuszona do pośpiechu, gdyż przez swoje lenistwo zostało mi mało czasu. Nigdy nie należałam do "porannych ptaszków", więc rozpoczynające się zajęcia o godzinie ósmej, to dla mnie największa życiowa zmora. Czasami zadaję sobie pytanie kto układa plan lekcyjny. Czy ten ktoś nigdy nie chodził do szkoły? W sumie, to wyjaśniałoby wiele irytujących rzeczy. Skończywszy się malować, złapałam za szczotkę, rozczesałam włosy, a następnie pozostawiłam je rozpuszczone. Wróciłam do pokoju, aby się spakować, po czym zarzuciłam torbę na ramię i skierowałam się do kuchni. Tam, jak zwykle siedział już mój tata, popijając poranną kawę. Był pisarzem, więc większość czasu spędzał w domu, jednak w odizolowaniu ode mnie i mamy. Zazwyczaj mogłyśmy go znaleźć w jego biurze, w którym powstawały wszystkie jego książki. Mimo wszystko nigdy nie odczułam braku zainteresowania swoją osobę z jego strony. Zawsze gdy go potrzebowałam, był przy mnie. W dzieciństwie często mnie zabierał na różne spotkania lub po prostu do kina czy parku. Kiedy zaczęłam dorastać trochę się od siebie odsunęliśmy, ale nigdy nie przestaliśmy ze sobą rozmawiać. Ograniczyliśmy tylko ilość wspólnych wyjść. Tylko czy to dobrze? Chyba tak, w końcu już mało mi brakowało do pełnoletności, a osoby w moim wieku więcej czasu poza domem spędzają ze znajomymi, a nie z rodzicami. A ja miałam najlepszych znajomych i to były moje najlepsze chwile. Przynajmniej tak mi się zdawało...
        Za piętnaście minut miała się rozpocząć moja pierwsza lekcja, matematyka. Dla większości najgorszy przedmiot, ale nie dla mnie. Nie poszłam w ślady taty, nie zostałam humanistką. Zawsze ciągnęło mnie do matematyki, chemii, biologi i geografii, ze względu na chęć podróżowania, poznawania świata, różnych regionów i ich kultur. Właśnie to miałam po mamie, największej miłośniczki turystyki krajoznawczej.
-Hej Lottie! - Z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojej przyjaciółki, Hanny. Blondynka z ładnymi, dużymi oczami. Zawsze elokwentna, inteligentna, mająca powodzenie u płci przeciwnej, wręcz ideał. Zazdrościłam jej tego. Jasne, miałam zgrabną figurę, ale nigdy nie byłam pewna siebie. To znaczy, w momencie, w którym wychodziłam na boisko byłam ogromnie pewną siebie zawodniczką, ale ta cała odwaga opadała, gdy tylko mecz dobiegał końca.
- Cześć. - Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niej delikatnie.
- Jak tam Ci minęła niedziela?
- A całkiem dobrze. Wygrałyśmy mecz, ale Natalie zwichnęła kostkę. Jakaś zawodniczka z przeciwnej drużyny ją popchnęła, kiedy ta chciała wejść na kosz z piłką. Szkoda, że pojechałaś na weekend do taty, chciałam się spotkać, no ale rozumiem, że chciałaś go odwiedzić.
Hanna mieszkała tylko z mamą. Jej ojciec odszedł kiedy miała trzynaście lat. Dosyć nieźle to zniosła. Jej rodzice nigdy się nie kochali i ona wiedziała o tym doskonale. Czasami obwiniała siebie, że gdyby nie to, że jej matka zaszła w ciąże, to jej rodzice by się nie pobrali, a potem nie musieliby się rozwodzić, tylko rozeszli by się w wieku dziewiętnastu lat i obydwoje znaleźliby prawdziwe miłości swego życia.
- Tak, też żałuję - powiedziała.
- Coś się stało?
- Nie. Ukochana mojego ojca już urodziła, poznałam swojego braciszka. Jest słodki i wiesz co? Jak tak na nich patrzyłam, to pomyślałam, że w przyszłości także chciałabym spotkać kogoś, kogo pokocham z całego serca. Oni są razem tacy szczęśliwi. Nie mogę tylko pojąć dlaczego moja mama nie chce sobie kogoś znaleźć. Wiem doskonale, że jest jej ciężko i zdaje sobie sprawę, iż poczułaby się lepiej gdyby kogoś poznała.
- Myślę, że jeszcze przyjdzie czas i na nią. Na pewno sobie ułoży w końcu życie u boku jakiegoś przystojnego faceta. Kobieta zawsze potrzebuje więcej czasu do ochłonięcia.
- Ale minęły już cztery lata odkąd doszło do rozwodu - wtrąciła się blondyna.
- Nie przejmuj się. Trzymam kciuki za jej szczęście, a uwierz mi, ona będzie jeszcze promieniała radością.
- Może masz rację...
- No pewnie, że mam! - krzyknęłam. -A teraz chodźmy na lekcje, bo zaraz dzwonek. - I poszłyśmy.
        Pierwsze pięć lekcji minęło mi bardzo szybko i właściwie tak jak zwykle, po prostu nudno, a kiedy przyszedł czas lunchu, udałyśmy się z Hanną na stołówkę. Tam czekał już na nas Niall i Liam. Co prawda dzisiaj jedyny kontakt jaki z nimi miałyśmy, to rano, gdy powiedzieliśmy sobie "cześć", bo potem chłopaki mieli jakieś sprawy do załatwienia, ale nasz niezmienny rytuał wspólnego posiłku nie został naruszony i tego dnia. Jednak zanim podeszłyśmy do nich, udałyśmy się po jedzenie. Tym razem postawiłam na frytki i jakieś mięso. Nie do końca byłam pewna co to za mięso, ale przecież tylko raz się żyje!
- Nie ładnie. - Liam spojrzał się na tacę, którą akurat stawiałam na stole. - Sportowiec nie powinien się tak odżywiać - dodał, głośno się śmiejąc.
- A co ty mój trener?
- Nie, ale też gram, więc zawsze mogę dzisiaj na treningu napomnieć Panu Watsonowi o tym jakie posiłki je jego zawodniczka.
- Dramatyzujesz. Poza tym spójrz na siebie. Jesz pizzę! - Nagle wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Za to ich kochałam, potrafiliśmy się rozbawić nawet przy najgłupszej sytuacji. Poza tym byli to wspaniali ludzie. Chyba ciężko takich spotkać, takich to tylko ze świecą szukać. Dlatego dziękowałam Bogu, że mi się udało zdobyć najlepszych przyjaciół na świecie. W tamtym momencie nikt nie był w stanie zburzyć naszej relacji.
        Po skończonych zajęciach wróciłam szybko do domu. Czekał mnie dzisiaj jeszcze wieczorny trening, więc musiałam żwawo się poruszać. Pierwsze co zrobiłam to lekcje. Może nigdy nie byłam wybitną uczennicą, ale starałam się na bieżąco przyswajać nowe dawki materiału ogólnokształcącego.
- Jak Ci minął dzień w szkole? - zwróciła się do mnie mama, gdy znajdowałam się w kuchni, w celu zaparzenia sobie herbaty o smaku owoców leśnych. Nie byłam zwolenniczką herbaty, raczej wolałam dawkę porządnej kofeiny, ale ze względu na brak mojej ulubionej kawy, postanowiłam sobie darować.
- Dobrze, nie działo się nic nadzwyczajnego, dzień jak co dzień. A jak u Ciebie w pracy?
Moja mama, Miriam, zajmowała się dziennikarstwem. Pracowała w dosyć znanym biurze, gdzie miała zawsze swój kącik i sporządzała różnego rodzaju artykuły. Ze względu na jej zawód bywało tak, że przez miesiąc czasem nawet dwa przebywała poza domem, poza Londynem, poza krajem. Dlatego zdecydowanie lepsze stosunki miałam z tatą, nie oznacza to jednak, że mama nie była ważna w moim życiu. Odgrywała rolę, której nikt inny nie mógłby zastąpić, za to byłam jej niezmiernie wdzięczna.
- Męcząco dzisiaj. Mam na głowie dosyć spory artykuł i nie jestem pewna jak sobie z tym poradzę.
- Aż tak ciężko?
- Czasami tak bywa, ale może Grace mi pomoże. Podwieźć Cię dzisiaj na trening?
- Jakbyś mogła, a przy okazji wracając mogłabyś zrobić zakupy.
- Czego brakuje?
- Mojej kawy do ekspresu. - Uśmiechnęłam się do niej znacząco. - Do tego trzeba żwirek kupić dla kota, bo przecież w środę jadę po niego, a mamy już wszystko, prócz tego.
- Dobra, dobra. Zaraz zrobię listę, bo przydałoby się kupić pieczywo i jeszcze parę innych rzeczy. A i przypominam Ci, że w sobotę są urodziny taty, więc nie planuj niczego na ten dzień.
- Pamiętam - powiedziałam i z kubkiem gorącej herbaty wróciłam do swojego pokoju. Włączyłam radio i wtedy moje uszy ukoiła nieznana mi dotąd piosenka, ale była świetna! Muzyka towarzyszyła mi od małego. Kiedy było mi źle, kiedy miałam dużo siły, energii i chęci do zabawy, kiedy byłam szczęśliwa, delikatnie mówiąc ZAWSZE! Nie zastanawiając się nad tym dłużej, spojrzałam na zegarek. Miałam jeszcze niecałą godzinę do wyjścia, więc położyłam się i nawet nie wiem, w którym momencie zasnęłam.
- Pobudka! - Usłyszałam głos mamy, dobijający się do mojego pokoju. Trochę mnie to zirytowało, bo miałam taki fajny sen z udziałem super przystojnego ratownika, a tu nagle mnie przebudzono. Nic tylko się złościć, ale jakby powiedział to Niall "złość piękności szkodzi, Lottie". Blondyn to mój przyjaciel od małego. Nasze mamy znały się jeszcze ze szkoły średniej, dlatego można rzec, że jesteśmy nierozłączni od kołyski. On znał mnie bardziej niż Hanna. Czasami mnie ten fakt przerażał, ale innym razem satysfakcjonował. Dobrze mieć za przyjaciela płeć przeciwną, przynajmniej mogłam szerzej patrzeć na niektóre sytuacje, bo Niall przedstawiał mi swój męski punkt widzenia. Nie zmienia to faktu, że często, nawet bardzo często się z nim nie zgadzałam, jednak obydwoje akceptowaliśmy swoje decyzje, dopóki nie miały szkodzić naszemu życiu.
- Już idę - odpowiedziałam i zerwałam się na równe nogi. Sięgnęłam po przygotowany plecak, w którym znajdował się strój, buty i inne rzeczy, które zabierałam ze sobą na trening, po czym wybiegłam z pokoju, prawie zeskakiwałam ze schodów. Zarzuciłam na siebie bluzę, włożyłam jakieś adidasy, wyszłam na zewnątrz i udałam się w kierunku samochodu mojej mamy, w którym ta już się znajdowała.
- Tak w ogóle kiedy gracie jakiś ważniejszy mecz? - spytała się mnie mama. Często lubiła przychodzić na moje mecze i obserwować moją grę. Kibicowała mi i nigdy nie traciła we mnie wiary.
- Wydaje mi się, że w przyszłym tygodniu, ale nie jestem do końca pewna. Dopytam się trenera i Ci powiem jak wrócę.
- Ok, z chęcią przyjdę. - Uśmiechnęła się do mnie promiennie.
- Dzięki to miłe - powiedziałam i również się uśmiechnęłam. Resztę drogi przemilczałyśmy, ale nie było między nami niezręcznej ciszy, właściwie po prostu nie było o czym rozmawiać. Chyba czasami tak bywa.
        Kiedy dojechałyśmy na miejsce, podziękowałam jej za to, że mnie podwiozła i udałam się do środka budynku. Jest to specjalne miejsce związane ze sportem. Znajduje się tutaj kilka hal. Sala do koszykówki, siatkówki, piłki nożnej, lekkoatletyki i kilka innych, mniejszych, a także na zewnątrz ośrodek ma swoje własne boiska. To miejsce jest bardzo przemyślane, solidnie wykonane i bardzo dobrze wyposażone. Jako sportowiec bardzo satysfakcjonuje mnie to miejsce. To tutaj odbywają się moje treningi, a bywa też tak, że i niektóre mecze, ale nie ważne. Poszłam do szatni się przebrać w strój, a gdy zawiązałam drugiego już buta, sięgnęłam po piłkę i poszłam na salę, gdzie było już parę dziewczyn z mojej drużyny. Przywitałam się z nimi i zaczęłyśmy sobie rozmawiać, oczekując przy tym na przybycie trenera i reszty zawodniczek.
- Witam dziewczęta! Przepraszam za spóźnienie, ale kolejka w banku mnie zatrzymała, a niestety musiałem to dzisiaj załatwić.
- Rozgrzałyśmy się już - powiedziała April.
- To nieistotne. Za tydzień, w piątek gramy bardzo ważny mecz, rozpoczynający ligę, na którą szykowałyśmy się cały rok, więc od dzisiaj nasze treningi się trochę zmienią. Kondycje macie wyćwiczoną idealnie, zostało nam dopracowanie techniki, więc to na niej się skupimy. Dlatego bierzcie piłki i robimy rozciąganie. April, poprowadzisz tą rozgrzewkę. Tylko wykorzystajcie wszystkie ćwiczenia, których was nauczyłem! Idę na chwilę do chłopaków, którzy są na dworze, bo mam informację dla ich trenera. Nie oszukiwać, bo będzie gorzej! - wykrzyczał oddalając się od nas.
        Zaczęłyśmy powtarzać wszystko co pokazywała nam Ap - tak do niej mówiłyśmy, a ona się na to godziła. Trener Watson wrócił, a my dalej się rozgrzewałyśmy, jednak gdy skończyłyśmy to on przejął inicjatywę i zaczął nami dyrygować niczym marionetkami. Rozporządzał co mamy robić, a my musiałyśmy solidnie wykonywać polecenia. Dużo biegania ósemek, dwutaktów, naskoków i rzutów osobistych, oczywiście wszystko z piłkami. Nie zabrakło również pozycji obronnej, która wymagała od nas nisko uginania kolan. Ćwiczyłyśmy też bieganie sprintem z jednej strony boiska na drugą, po czym szybkie wracanie w pozycji obronnej na kosz, który miałyśmy bronić. Ważnym aspektem tego treningu była również praca zespołowa, więc miałyśmy ćwiczenia w parach, trójkach, jak i piątkach. Na koniec, na rozluźnienie czekały na nas rzuty osobiste. Każda miała do wykonania po jednym, ale żeby nie były tak kolorowo, gdy któraś z nas nie trafiła, to cała drużyna musiała biegać karnie trzy okrążenia. Tak się stało, że dwie dziewczyny nie wcelowały, więc biegałyśmy sześć ogromnych kółek. Wszystkie byłyśmy totalnie wykończone, ale żadna nie narzekała, bo właśnie to kochałyśmy w treningach. Mogłyśmy oddawać się temu sportowi w 110% i pokazywać na co nas stać.
        Nadszedł czas powrotu do domu. Na szczęście przy budynku był przystanek autobusowy. Chwilę musiałam zaczekać na transport, ale kiedy tylko podjechał, zawiózł mnie prawie pod sam dom. Niestety z jakieś dziesięć minut musiałam przebyć spacerkiem. Normalnie zajęłoby mi to pięć minut, ale jak człowiek jest wykończony, to wszystko robi powoli, a ja właśnie byłam padnięta. Dlatego po powrocie do domu zjadłam coś na szybko, poszłam się umyć i padłam na łóżko, zasypiając w nim dosłownie po sekundzie.


***

Jak Wam się podoba rozdział? Co prawda nic się w nim nie dzieje, ale to dopiero początek. Chciałam Wam tutaj przedstawić bohaterkę, jej znajomych i pokazać jej życie na co dzień. Kolejny rozdział już powoli będzie rozwijał jakąś sytuację, ale jaką? Tego dowiecie się już niebawem! :)

P.S. Ze względu na bloga postanowiłam założyć twittera, więc tam możecie mnie znaleźć "@jvlixon", a jeśli chcecie skontaktować się ze mną drogą e-mailową, to piszcie w komentarzach, podam adres. 

13 komentarzy:

  1. Ciekawie się zaczyna. Tak zwyczajnie, nic się nie dzieje. Lubię takie wprowadzenia. Szkoda mi trochę tej Hanny. Wydaję mi się, że coś o niej i o jej mamie będzie ale, to tylko moje przemyślenia.Lottie ma szczęśliwą rodzinkę, którą każdy by chciał mieć. Fajnie. Czuję, że coś stanie się na tym meczu. Nie mogę się doczekać następnego. Buziaczek :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć.
    Przeczytałam zarówno prolog oraz rozdzial pierwszy. Bardziej podobał mi się poprzedni szablon, gdyż wpadłam tutaj wcześniej. Średnio lubię czytać opowiadania, gdzie są chłopcy z One Direction, ale jeśli nie będą oni tutaj jako zespół to przeżyję to. ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie,
    http://wzburzone-fale.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie są jako zespół, występują tutaj jako zwykli ludzie :)

      Usuń
  3. Na małym wstępie dam Ci kilka rad, które powinnaś zastosować. Uważam, że szerokość kolumny jest zbyt szeroka, a tekstu od groma i wszystko się zlewa. Jakby to ładniej zwęzić, byłoby o niebo lepiej, wygodniej i przejrzyściej :)
    Nie zrażaj się, ale zauważyłam bardzo ważny błąd, jaki popełniłaś, ponieważ mieszasz czasy, w których umiejscawiasz opowiadanie. Musisz się zdecydować, czy piszesz w czasie przeszłym i opisujesz zdarzenia, które miały miejsce już, czy może takie, które właśnie dzieją się w tym momencie. Przykład " dojechaliśmy, popatrzyłam " - przeszły. Natomiast "znajduje się tutaj" to czas teraźniejszy. Mały błąd, bo zauważyłam, że piszesz głównie w czasie przeszłym :) Spokojnie, ja też czasami się zagapię, więc rozumiem, ale po prostu uczulam :D
    "- No pewnie, że mam! - krzyknęłam. -A teraz chodźmy na lekcje, bo zaraz dzwonek. - I poszłyśmy." - jeśli zaczynamy dialog, a potem chcemy dodać do niego opis, to nie dodajemy po nim kropki, jeśli dialog bohatera jest kontynuacją, jak w przypadku tego zdania :) Także w przypadku dodawania kolejnego opisu po wypowiedzi, nie piszemy z dużej litery, tak jak tutaj " I poszłyśmy", chyba że umieszczasz imię, czy jakąkolwiek nazwę własną :)

    A co do fabuły i pomysłu, to trzeba zaczekać do kolejnych rozdziałów i zobaczyć, co Ty tam kombinujesz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz, to dla mnie wiele znaczy. Teraz wiem na co muszę zwrócić uwagę przy pisaniu kolejnego rozdziału :) Twoje rady wezmę sobie do serca! :D

      Usuń
  4. Kiedy next? Będzie w ogóle? Czekam
    - Hania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie, będzie :) Miałam teraz dużo egzaminów w szkole i jeszcze egzamin do prawa jazdy, dlatego nie miałam kiedyś dokończyć i opublikować. Do końca przyszłego tygodnia się pojawi :)

      Usuń
  5. Przeczytałam i zwykle nie lubię komentować prologów, ale ciekawość mnie wzięła i oto jestem.
    W samym prologu nie wiele się dzieje za to można poznać lepiej bohaterkę. Lottie podoba mi się to imię.
    Rzadko spotykane i wydaje się mi pasować do postaci.
    Jestem pozytywnie nastawiona gdyż lubię takie pozbawione fantastyki opowiadania.
    Coś co ma miejsce w realnym świecie.
    Czasami trzeba się oderwać od tego drugiego świata i poznać coś innego.
    Tobie się udało mnie zaciekawić.
    życzę weny i pozdrawiam mocno.

    www.autorska-strefa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe ;)
    Będę czytać.

    http://pretty-little-crime.blogspot.com/?m=0

    OdpowiedzUsuń
  7. Zareklamowałaś się na moim blogu jakiś czas temu, więc postanowiłam zajrzeć. Sama nazwa już mnie zaciekawiła i o dziwo ją zapamiętałam, chociaż na ogół mam z tym ogromny problem.
    Szczerze mówiąc, kiedy przejrzałam bohaterów, wystraszyłam się, że to będzie blog z opowiadaniem o One Direction, czego bardzo nie lubię. Cieszę się jednak, że grają oni tu jedynie postacie przyjaciół dziewczyny, nie siebie osobiście.
    Zacznę od prologu, który był listem bohaterki do samej siebie – przyznam, że to dość ekscentryczne pisać do siebie list, żeby przeczytać go za paręnaście lat. Aczkolwiek dziewczyna mnie przez to zaintrygowała i aż zaczęłam sobie myśleć, jakie ja wypisałabym rzeczy do siebie obecnej, będąc w wieku dziewczyny. Na pewno bym się uśmiała :)
    W rozdziale poznajemy Lottie z innej strony, z takiej zwyczajnej. Nie możemy jednak zbyt wiele o niej jak do tej pory powiedzieć. Wydaje mi się w tej chwili, że dziewczyna ma takie idealne życie, nieskalane żadnymi problemami, być może przez to, że rodzice nakładają na nią pewnego rodzaju warstwę ochronną. Obawiam się jednak co do tego, jak dziewczyna poradzi sobie w dalszym życiu. To jest jednak dopiero pierwszy rozdział, więc niczego nie przesądzam – a nóż coś lub ktoś zburzy jej spokojny świat? Może jakiś romans?
    Żałuję, że nie poznaliśmy bliżej taty, który mnie zaintrygował – na ogół pisarze, kiedy już wchodzą w świat swoich powieści, nie widzą świata poza nim. Ojciec Lottie jednak, mimo zawodu, nie zaniedbuje swoich kobiet.
    Zobaczymy jednak, jak to wszystko potoczy się dalej. Na pewno wpadnę na następne rozdziały, żeby się tego dowiedzieć :)
    Co do błędów, które wyłapałam, to przede wszystkim bardzo brakuje mi tabulatora przed dialogami i myślnika, zamiast minusa. Prócz tego nie oddzieliłaś też kilku akapitów. :)
    Pozostaje mi czekać na drugi rozdział, który może nieco bardziej przybliży nam wydarzenia, które będą miały miejsce w opowiadaniu. Zapraszam przy okazji do siebie – do opowiadania, nie tylko zakładki SPAM :)
    Pozdrawiam i życzę dużo pomysłów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :) W najbliższym czasie wpadnę do Ciebie, nadrobię rozdziały i skomentuję :)

      Usuń
  8. Rozdział pierwszy bardzo fajny, mamy tutaj taki ciekawy wgląd na życie głównej bohaterki, jaka jest, co lubi robić, z kim się przyjaźni, etc. Wszystko powolutku, ale coś takiego jest potrzebne i jak sama napisałaś, w następnych rozdziałach akcja zacznie się rozwijać. Już jestem ciekawa cóż to się wydarzy w życiu głównej bohaterki. A i chciałam tej dziewczynie powiedzieć, że ja się z nią nie zgadza. Nie uważam, żeby chodzenie na popołudnie było fajne, niestety obecnie muszę tak chodzić i wolę to na rano. Och, i mam jedna "rzecz" wspólną z gł. bohaterką tak, jak ona bardzo lubię matematykę. Pojawiło się kilka błędów, ale nie przeszkadzają w czytaniu, więc mogę przymrużyć na nie oko, każdemu się przecież zdarzają. :)
    Rozdział naprawdę ciekawy i na pewno wpadnę tu nie raz jeszcze. :)
    Pozdrawiam :)

    http://kazdymawsobiesile.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak na razie zaczyna się dość ciekawie . Mam nadzieję, że dalej tak będzie .

    OdpowiedzUsuń